Pierwsza część Avengers byłą spełnionym snem wielu czytelników komiksów. Dzięki swojej efektowności i zestawieniu bohaterów, których do tej pory oglądaliśmy w solowych widowiskach, film zdobył serca ogromnej masy ludzkiej, pobił rekordy wpływów z biletów i rozbudził apetyt na więcej. Czy cały ten splendor spłynął na ten film zasłużenie? Uważam, że nie do końca. Produkcja w moim odczuciu nie zdała próby czasu i drugi raz nie byłem w stanie jej obejrzeć. Oczywistą sprawą było jednak powstanie kontynuacji, w której dopatrywałem się odkupienia win za błędy popełnione w pierwszej części, jednak zapowiedzi Avengers: Czas Ultrona nie nastrajały mnie optymistycznie.
0 Komentarze
Jaka jest sytuacja geopolityczna w Europie, każdy widzi. Kwestią czasu wydawało się rozpoczęcie wojny propagandowej pomiędzy wschodem a zachodem. Wydaje się, że System miał być papierkiem lakmusowym tego zjawiska, co nie poszło zbyt dobrze, ponieważ film został zakazany w Rosji. O słuszności bądź nie tego czynu niech debatują politycy i dyplomaci, mnie interesuje sama wartość artystyczna i rozrywkowa filmu, który i tak z założenia nie jest dokumentem, czy zapisem czasów a jedynie pewną wizją z historią w tle.
Zdaje się, że popularność skandynawskich kryminałów, czy to w wersji książkowej czy filmowej, osiągnęła już pewien pułap, którego raczej nie przeskoczy. Kontynuacji amerykańskiej wersji Dziewczyny z tatuażem jakoś nie widać nawet na horyzoncie, więc przez zamianą trendu w niszę dostajemy Zabójców bażantów. Film jest ekranizacją powieści autorstwa Jussi Adlera – Olsena.
Gdyby tak chwilę zastanowić się nad tym, jak niewiele czasu dzieli nas od wydarzeń, których skutki są dziś oczywistością, można by stwierdzić, że ludzie nadal nie potrafią uczyć się na własnych błędach. Dzisiejsza demokracja nie ma nic wspólnego z tą, którą stworzyli Grecy, a polityczny twór w którym żyjemy, często ewoluuje w bardzo zaskakujący sposób. Historia rasizmu w USA ma długą i bujną historię, która nadal jest żywa i bolesna.
Ile Liama Neesona to zbyt wiele? Osobiście bardzo lubię tego aktora, jednak ilość filmów akcji w których zagrał, zaczyna być po prostu niedorzeczna. Zwłaszcza, że w sumie żaden z tych filmów nie przebił tego, który to wszystko zapoczątkował, czyli pierwszej części Uprowadzonej. W Nocnym pościgu, Neeson wciela się w Jimmy'ego Conlona, osamotnionego cyngla mafii, którego nawiedzają wszystkie złe uczynki, których dopuścił się na drodze swojej przestępczej kariery.
Moje doświadczenia z serią Szybcy i wściekli ograniczyłem do obejrzenia pierwszej części, dwudziestu minut Tokyo Drift i całej szóstej części. I w sumie ciężko mi wskazać która była najlepsza a która najgorsza, nawet biorąc pod uwagę siódemkę. W tych filmach nigdy nie chodziło o fajną czy logiczną fabułę, tylko o ryk silników i akcje łamiące wszelkie prawa fizyki. Jak w tym kontekście wypada najnowszy odcinek tego tasiemca?
Co ludzie poczęliby bez kosmitów? Raczej niewiele. Gry wideo świeciłyby pustkami i nie byłoby do kogo strzelać, Ziemia byłaby najbezpieczniejszym miejscem we wszechświecie, zupełnie nie nękana kolejnymi inwazjami. Nie powstałby E.T., Alien czy Dystrykt 9. Byłoby po prostu nudno i szaro gdyby obcy nie istnieli, zwłaszcza tacy jak ci w najnowszej animacji studia DreamWorks pod tytułem Dom.
Są na świecie operacje paramilitarne zwane „black ops”, które oficjalnie nie mają miejsca, jednak realnie wpływają na życie poszczególnych społeczeństw czy narodowości. Członkiem takiej tajnej organizacji jest James Terrier (ciężko było wybrać bardziej zmaskulinizowane nazwisko), którego po latach dopadają demony przeszłości i aby przetrwać, postać grana przez Seana Penna musi wystrzelać sobie drogę do tytułowego odkupienia.
David Robert Mitchell serwuje nam na pierwszy rzut oka nieocenioną dla grubo ciosanych filmowców popkulturową mieszankę seksu i strachu. Czy po bliższym przyjrzeniu się Coś za mną chodzi ma do zaoferowania coś więcej? Zdecydowanie tak, jednak z pewnymi zastrzeżeniami.
Kolejność przypadkowa. 1. Ex machina Robot, sztuczna inteligencja i malownicza Norwegia w tle? Piszę się na to. Ex machina zaintrygowała mnie od razu gdy o niej usłyszałem, zapowiada się kawał ciekawego i nieoczywistego kina science fiction. Jeśli tylko nie będzie jakiegoś bezsensownego romansu między robotem a człowiekiem oczywiście. Ava wygląda świetnie i wprost nie mogę się doczekać żeby przekonać się jaka jest – będzie dobrym robotem, którego będzie nam żal czy może wymknie się spod kontroli manipulując ludźmi? A może twórcy zupełnie nas zaskoczą? Bardzo na to liczę. Premiera 20 marca |
Czarna dziurato blog o książkach, komiksach, filmach, muzyce i o wszystkim, co naszym zdaniem jest warte napisania. Archiwum bloga:
października 2016
Tagi:
Wszystkie
|