Podobno wszystko już zostało powiedziane, a kolejne opowieści są jedynie reinterpretowane przez następujące pokolenia, tak aby pasowały do danej epoki. Alternatywne wersje historii są świetnym sposobem na odświeżenie danej postaci, urozmaicenia uniwersum, dodania kilku nowych i intrygujących elementów, które sprawią, że całość nabierze nowej, atrakcyjnej dla odbiorcy formy. Jest to świetny sposób, zaskarbienie sobie nowej publiki, co przedłuży żywot danej powieści, filmu czy całego gatunku muzycznego. Bo czym jest obraz, którego nikt nie podziwia, albo sztuka, której nikt nie wystawia?
Chyba nie ma na świecie osoby, która nie kojarzy piosenki z Przyjaciół czy nie widziała przynajmniej jednego odcinka tego popularnego sitcomu. Trzeba przyznać, że popularność tego serialu to fenomen na skalę globalną - od ostatniego odcinka minęło 11 lat, jednak w telewizji wciąż można trafić na Przyjaciół. Widzom specjalnie to nie przeszkadza, nie przeszkadza to także fanbazie wychowanej na tym serialu, do której zaliczam się i ja.
Po zapowiedzianym niedawno telewizyjnym powrocie Z archiwum X z oryginalną obsadą, chęć obcowania z bohaterami z tamtych lat u wielu sięgnęła apogeum. Sam również nie mogę się doczekać kontynuacji przygód Muldera i Scully w formie serialowej. Wydawnictwo SQN na początku tego roku wydało komiks, który jest bezpośrednią kontynuacją serialu, co powinno zaspokoić głód wszystkich fanów, przynajmniej na jakiś czas.
Pierwsza część Avengers byłą spełnionym snem wielu czytelników komiksów. Dzięki swojej efektowności i zestawieniu bohaterów, których do tej pory oglądaliśmy w solowych widowiskach, film zdobył serca ogromnej masy ludzkiej, pobił rekordy wpływów z biletów i rozbudził apetyt na więcej. Czy cały ten splendor spłynął na ten film zasłużenie? Uważam, że nie do końca. Produkcja w moim odczuciu nie zdała próby czasu i drugi raz nie byłem w stanie jej obejrzeć. Oczywistą sprawą było jednak powstanie kontynuacji, w której dopatrywałem się odkupienia win za błędy popełnione w pierwszej części, jednak zapowiedzi Avengers: Czas Ultrona nie nastrajały mnie optymistycznie.
Morze kiedyś było czymś tajemniczym i fascynującym ludzi. Było bezpośrednim źródłem zdobywania żywności, panoramą wielu długich podróży, a także sposobem na odkrywanie nowych lądów. Chociaż ten etap wydaje się już dawno zakończony, ponieważ na mapie świata nie ma już miejsca na białe plamy, morza i oceany nadal kryją przed nami swoje sekrety. Ich skala jest nieznana, jednak wydaje się, że ludzie nieco zapomnieli już o magii głębin i przypominają sobie o niej jedynie wtedy, gdy na jakąś plażę zostanie wyrzucone nieznane stworzenie, nowy lub bardzo rzadki i fascynujący gatunek, na chwilę skupiający naszą uwagę. Podobną siłę oddziaływania ma animacja Sekrety morza.
Jest coś magnetycznego w samurajach, co sprawia, że stali się oni ponadczasowym symbolem honoru i wierności. Inspiracji którą są dla popkultury nie da się przecenić, a teraz na kartach komiksu, można zapoznać się z najbardziej znaną o nich legendą o 47 roninach. Jest to historia o zbrukanym honorze, długiej drodze do odkupienia i brutalnego ukarania winnych. Brzmi banalnie i przesadnie patetycznie, jednak należy pamiętać, że pokora i cierpliwość a także swego rodzaju perfekcjonizm japońskich wojowników, są bardzo mocnymi filarami do budowy silnego i poruszającego przekazu, bez cienia fałszu i tandety. Takie perełki zdarzają się stosunkowo rzadko, dlatego każda z nich zasługuje na szczególne traktowanie, a ten komiks z pewnością się do tego wąskiego grona dzieł wybitnych zalicza.
Gdyby każde państwo oprócz hymnu, godła i flagi miało swój oficjalny narodowy trunek, naszym bez wątpienia byłaby wódka. Tak zimna, że aż gęsta. Czysta niczym woda w strumieniu, mocna jak polski katolicyzm. Otwierająca ludzi, którzy dają jej wkładać różne słowa w swoje usta, które na trzeźwo raczej by z nich nie wyszły. Pyszna wódka z colą, z sokiem z czarnej porzeczki, popijana herbatą, pita z gwinta albo w postaci uboota w piwie i wszelkich innych możliwych kombinacjach. Przemycana na studniówki, obowiązkowa na weselach, wszelkiej maści imprezach towarzyskich i w każdy piątek, jak amen w pacierzu. Próbuję tutaj zrecenzować książkę, ale chyba zamienia się to w tyradę przeciwko alkoholowi. Fakty są jednak takie, że alkoholizm to okropna choroba.
Żona Elongated Mana zostaje w tajemniczy sposób zamordowana, co wstrząsa światem superbohaterów. W ich szeregach pojawia się obawa, że jest to dopiero początek fali zbrodni, od razu więc wszczynają śledztwo mające na celu sprowadzenie sprawiedliwości na sprawcę. Pojawiają się kolejne hipotezy, kto mógł zamordować Sue Dibny, ale podejrzanych jest tylu, że herosi muszą podzielić się na mniejsze frakcje i szukać odpowiedzi w zorganizowanych grupach. Tymczasem paranoja w ich strukturach, zatacza coraz szersze kręgi, do akcji zaangażowali się m.in. Batman, Superman i Wonder Woman.
|
Czarna dziurato blog o książkach, komiksach, filmach, muzyce i o wszystkim, co naszym zdaniem jest warte napisania. Archiwum bloga:
października 2016
Tagi:
Wszystkie
|