Postacie są dość ciekawie rozpisane, jednak w przypadku głównego bohatera, który w moim odczuciu ma trochę za mało charyzmy, z czasem zaczyna lekko razić szaleńczy wir pracy w jakim nieustannie się on znajduje. Dla podkreślenia jego oddania policyjnym obowiązkom, pojawia się wątek jego zaniedbywanego syna, który jest tak szczątkowy i niewyraźny, że podczas projekcji niemal o nim zapomniałem. Carl jest uparty i mimo iż niektóre rzeczy mogłyby być zrobione inaczej, a przez to lepiej, on nie bierze tego w ogóle pod uwagę. Nawet jego partner nie może go przekonać właściwie do czegokolwiek, biorąc udział w mało precyzyjnym i nieco nazbyt żywiołowym sposobie prowadzenia śledztwa. Taka postawa sprowadza na nich trochę kłopotów, których rozwiązywanie ogląda się nawet przyjemnie.
Zdjęcia są piękne, kadry trafnie dobrane, precyzyjnie pokazują rozwój śledztwa i kolejne ciekawe filmowe lokacje. Od strony technicznej film jest właściwie nieskazitelny, ale nie sterylny. Słabo wyróżnia się muzyka, która oczywiście spełnia swoją rolę budując napięcie czy podkreślając poszczególne emocje, jednak nie ma wyrazistego charakteru. W Mordercach bażantów wizualia zdecydowanie górują na warstwą dźwiękową.
Fabuła filmu dzieje się dwutorowo, w czasach obecnych i w scenach pokazujących wydarzenia sprzed dwóch dekad. Zabieg rozdzielenia osi czasowej na dwa bieguny jest udany, jednak ma jeden główny mankament – zbyt szybko poznajemy sprawców zbrodni, przez co nie ma tutaj miejsca na gwałtowne zmiany kierunku prowadzenia historii, co jest trochę rozczarowujące. Mimo tego, śledztwo zgranego duetu Carla i Assada jest interesujące, poparte dobrym aktorstwem i dość mrocznym klimatem. Przeciwwagą są niejako słoneczne ujęcia wydarzeń z czasów zabójstwa Thomasa i Marie. Sceny te stylistycznie przypominają mieszankę Funny Games i hogwartowych ujęć z Harry'ego Pottera w wersji dla dorosłych i bez magii. Z jednej strony mamy twardy policyjny świat a z drugiej dziwaczny i skrzywiony obraz szkolnych lat i robienia wszystkiego po raz pierwszy. Sprawne lawirowanie pomiędzy tymi wątkami tworzy ciekawy film, po obejrzeniu którego czuję się niedosyt. Czego zabrakło? Na pewno elementu zaskoczenia o którym już wspominałem a także jakiś bardziej spektakularnych akcji czy lepszego zobrazowania motywów kierujących głównym bohaterem.
Szymon Szeliski