Jest coś magnetycznego w samurajach, co sprawia, że stali się oni ponadczasowym symbolem honoru i wierności. Inspiracji którą są dla popkultury nie da się przecenić, a teraz na kartach komiksu, można zapoznać się z najbardziej znaną o nich legendą o 47 roninach. Jest to historia o zbrukanym honorze, długiej drodze do odkupienia i brutalnego ukarania winnych. Brzmi banalnie i przesadnie patetycznie, jednak należy pamiętać, że pokora i cierpliwość a także swego rodzaju perfekcjonizm japońskich wojowników, są bardzo mocnymi filarami do budowy silnego i poruszającego przekazu, bez cienia fałszu i tandety. Takie perełki zdarzają się stosunkowo rzadko, dlatego każda z nich zasługuje na szczególne traktowanie, a ten komiks z pewnością się do tego wąskiego grona dzieł wybitnych zalicza.
Podobno tylko „studiując Chûshingura [tłum. skarbiec wasalnej lojalności] wystarczająco długo zrozumiesz Japończyków”. Osobliwe zwyczaje tej azjatyckiej nacji są tutaj podane jak na talerzu w formie legendy, która ma swoje mocne korzenie w faktach (jednak pozostaje tylko legendą z braku materiałów źródłowych). Nieraz podczas lektury, byłem zaskoczony jak ważne dla samurajów były pojęcia honoru, wierności i prawości. To jak wiele są oni w stanie poświęcić na drodze do zemsty, wydaje się być wprost proporcjonalne do krzywdy wyrządzonej ich panu. Harakiri jako forma kary za grzechy lub niedopełnienie swoich powinności ma miejsce w tym komiksie często, jakby to była rzecz oczywista i obowiązkowa. Moralność wylewa się w tego komiksu i dla kolejnych pokoleń może stanowić wzór do naśladowania. Gdyby dzisiaj odpowiedzialność za własne błędy, była traktowana z taką powagą i honorem , podejrzewam, że np. polski sejm wyludniłby się błyskawicznie. Zresztą, nie tylko polski.
Autorzy nie silili się na stworzenie efektownej opowieści, zamiast tego skupili się na prezentowaniu kolejnych jej etapów, w sposób bardzo uporządkowany i wnikliwy. Postacie i ich motywacje są pełnokrwiste, trafiają do czytelnika i odciskają swoje piętno. Część rysunków została stworzona przy użyciu historycznych materiałów na temat miejsc czy ludzi, co dodaje legendzie mocniejszych korzeni w rzeczywistości. Rzeczywisty przebieg tej historii pozostaje jednak zagadką, a przyjęte cechy i przywary niektórych postaci, mogą być efektem zbyt małych ilości informacji na ten temat. 47 roninów jest opowiedzianych w pewnej konwencji, która w przypadku tej legendy, jest korygowana i reinterpretowana przez wszystkich twórców biorących ją na warsztat na przestrzeni wieków. Dzięki temu można ją opowiadać na miarę czasów i potrzeb twórcy i oczekiwań odbiorcy. Fabuła jest nie tylko ciekawa, dobrze poprowadzona, ale też inspirująca stanowiąc przekaz pozytywnych uniwersalnych wartości.
Komiks pomimo sporej dozy brutalności, nie epatuje przemocą, ponieważ większość tego typu wydarzeń dzieje się niejako w domyśle lub poza kadrem. Rysunki też poniekąd łagodzą tę historię swoim zawoalowaniem i delikatnością. Kolory zostały dobrze dobrane, jednak nie ma tutaj jakiejś szerokiej palety barw, odciągającej czytelnika od historii, która w wypadku tego wydawnictwa gra pierwsze skrzypce. Przygotuj się więc na mnóstwo dialogów i stosunkowo niewiele akcji. Rozczarowują nieco kadry, które właściwie przez całą opowieść się powtarzają i są do bólu standardowe. Z drugiej strony, podkreśla to niejako pieczołowitość samurajów w przygotowania do odzyskania honoru ich Pana.
Album 47 roninów jest bardzo solidnie wydany, twarda oprawa ma fakturę przywodzącą na myśl papirus i posiada różne faktury, jak krew czy czerwony okrąg z samurajami, podobny do tego z flagi Japonii. Jako dodatkową treść na końcu umieszczono galerię okładek i wywiad ze Stanem Sakai, twórcą m.in. przygód królika - samuraja Usagiego Yojimbo. Swoje trzy grosze dołożył też Mike Richardson, założyciel Dark Horse Comics, któremu doprowadzenie tego projektu do końca zajęło ponad dwadzieścia lat. Dodatki są ciekawe i wysokiej jakości, dorównując pod tym względem reszcie albumu.
Autorzy nie silili się na stworzenie efektownej opowieści, zamiast tego skupili się na prezentowaniu kolejnych jej etapów, w sposób bardzo uporządkowany i wnikliwy. Postacie i ich motywacje są pełnokrwiste, trafiają do czytelnika i odciskają swoje piętno. Część rysunków została stworzona przy użyciu historycznych materiałów na temat miejsc czy ludzi, co dodaje legendzie mocniejszych korzeni w rzeczywistości. Rzeczywisty przebieg tej historii pozostaje jednak zagadką, a przyjęte cechy i przywary niektórych postaci, mogą być efektem zbyt małych ilości informacji na ten temat. 47 roninów jest opowiedzianych w pewnej konwencji, która w przypadku tej legendy, jest korygowana i reinterpretowana przez wszystkich twórców biorących ją na warsztat na przestrzeni wieków. Dzięki temu można ją opowiadać na miarę czasów i potrzeb twórcy i oczekiwań odbiorcy. Fabuła jest nie tylko ciekawa, dobrze poprowadzona, ale też inspirująca stanowiąc przekaz pozytywnych uniwersalnych wartości.
Komiks pomimo sporej dozy brutalności, nie epatuje przemocą, ponieważ większość tego typu wydarzeń dzieje się niejako w domyśle lub poza kadrem. Rysunki też poniekąd łagodzą tę historię swoim zawoalowaniem i delikatnością. Kolory zostały dobrze dobrane, jednak nie ma tutaj jakiejś szerokiej palety barw, odciągającej czytelnika od historii, która w wypadku tego wydawnictwa gra pierwsze skrzypce. Przygotuj się więc na mnóstwo dialogów i stosunkowo niewiele akcji. Rozczarowują nieco kadry, które właściwie przez całą opowieść się powtarzają i są do bólu standardowe. Z drugiej strony, podkreśla to niejako pieczołowitość samurajów w przygotowania do odzyskania honoru ich Pana.
Album 47 roninów jest bardzo solidnie wydany, twarda oprawa ma fakturę przywodzącą na myśl papirus i posiada różne faktury, jak krew czy czerwony okrąg z samurajami, podobny do tego z flagi Japonii. Jako dodatkową treść na końcu umieszczono galerię okładek i wywiad ze Stanem Sakai, twórcą m.in. przygód królika - samuraja Usagiego Yojimbo. Swoje trzy grosze dołożył też Mike Richardson, założyciel Dark Horse Comics, któremu doprowadzenie tego projektu do końca zajęło ponad dwadzieścia lat. Dodatki są ciekawe i wysokiej jakości, dorównując pod tym względem reszcie albumu.
Szymon Szeliski