„Frank” z angielskiego oznacza szczerość. Frank Serpico jest policjantem, dla którego właśnie ta cnota jest priorytetem, zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. Po suchym opisie jego osoby ciężko nie sądzić, że jest służbistą i sztywniakiem, jednak jego historia to niezwykły przykład człowieka dobrego do szpiku kości, przy którym nawet współcześnie prane prześcieradła, środkami chemicznymi, które z roku na rok są coraz wydajniejsze, są podejrzanie szare. To niezwykłe, z jaką łatwością Al Pacino z filmu na film przeistaczał się z ostatniego sprawiedliwego gliny w członka mafijnej familii (zagrał w Serpico zaraz przed Ojcem chrzestnym).
Serpico jest obrazem z zaburzoną chronologią wydarzeń, może nie na miarę Pulp Fiction, ale jednak. Na samym początku widzimy wycinek ostatniego aktu, odkrytego na tyle, by zaintrygować i trzymać w napięciu przez cały seans. Droga, jaką przebywa Frank, który jest policjantem z powołania, jest zapisem jego zmagań z otoczeniem, które zamiast zapewniać mu odpowiednie warunki pracy i wsparcie w każdym aspekcie, rzuca mu kolejne kłody pod nogi. Ostracyzm społeczny, jaki spada na niego, przez nie branie łapówek dźwiga na swoich barkach, a jest to ciężar nieustannie zwiększający swoją masę. Atmosfera cały czas gęstnieje, palą się kolejne mosty, zmieniają posterunki na których Serpico służy i partnerzy z którymi patroluje ulice. Osamotniony w poczuciu obowiązku i uczciwego podejścia do swojej pracy, Frank powoli staje się samotnym wilkiem zapędzonym przez swoje stado w kozi róg. Czy uda mu się znaleźć czystą drogę wyjścia z tej sytuacji?
Tematyka korupcji w policji jest tematem trudnym, ryzykownym i raczej niepopularnym. Mam nieodparte wrażenie, że w społeczeństwie panuje przekonanie, iż ten, kto ma odznakę, może więcej. Ciche przyzwolenie ogółu jest nie do zaakceptowania dla bohatera granego przez Pacino. W swoim rozumieniu sprawiedliwości jest bezwzględny, jednak w uroczy sposób. Nie jest kolejnym brudnym Harrym, jest raczej kameleonem zamkniętym w jednej klatce z stadem cynicznych i bezwzględnych hien. Jego umiejętności adaptacyjne są jego największą bolączką – widz odnosi wrażenie, że Frank nie potrafi kłamać, a największy wymyk, na jaki potrafi się zebrać to milczenie. Ta technika, w tej historii sprawdza się dla niego w zadowalającym stopniu, większość osób, z którymi spotyka się Serpico interpretuje tę ciszę na swój, przeważnie leżący większy lub mniejszy kawałek od prawdy.
Na szczególną uwagę zasługują stroje Serpico, który bardzo szybko dostaje przyzwolenie na patrolowanie bez munduru. Jego kreacje są zaskakujące i ciekawe, pokazują pracę policjanta pod przykrywką od kuchni. Frank jest bardzo dobry w tym, co robi, a jego wcielenia przystają poziomem do sposobów sprawowania przez niego policyjnych obowiązków.
Bardzo ciekawym wątkiem filmu jest życie prywatne Serpico, w którym pozwala on sobie na sporo luzu, jest człowiekiem otwartym i towarzyskim, do tego stopnia, że mało która nowo poznana osoba wierzy mu w to, że jest policjantem. Serpico może nie jest człowiekiem renesansu, ale tło z romansami i organizowaniem sobie życia wypadają ciekawie jako kontrapunkt dla rutyny pracy policjanta (chociaż w przypadku Serpico i jego podejścia, ciężko mówić o nudzie).
Al Pacino to niezwykle utalentowany i charyzmatyczny aktor, a jego rola w tym filmie wyjątkowo przypadła mi do gustu. Jest odmianą od kina gangsterskiego, z którym aktor jest dość mocno kojarzony. Pomimo iż Serpico nie pada zbyt daleko na gatunkowej mapie kina akcji i kina gangsterskiego, to reżyserowi Sidneyowi Lumetowi udało stworzyć się nietuzinkowy i dojrzały klimat.
Tematyka korupcji w policji jest tematem trudnym, ryzykownym i raczej niepopularnym. Mam nieodparte wrażenie, że w społeczeństwie panuje przekonanie, iż ten, kto ma odznakę, może więcej. Ciche przyzwolenie ogółu jest nie do zaakceptowania dla bohatera granego przez Pacino. W swoim rozumieniu sprawiedliwości jest bezwzględny, jednak w uroczy sposób. Nie jest kolejnym brudnym Harrym, jest raczej kameleonem zamkniętym w jednej klatce z stadem cynicznych i bezwzględnych hien. Jego umiejętności adaptacyjne są jego największą bolączką – widz odnosi wrażenie, że Frank nie potrafi kłamać, a największy wymyk, na jaki potrafi się zebrać to milczenie. Ta technika, w tej historii sprawdza się dla niego w zadowalającym stopniu, większość osób, z którymi spotyka się Serpico interpretuje tę ciszę na swój, przeważnie leżący większy lub mniejszy kawałek od prawdy.
Na szczególną uwagę zasługują stroje Serpico, który bardzo szybko dostaje przyzwolenie na patrolowanie bez munduru. Jego kreacje są zaskakujące i ciekawe, pokazują pracę policjanta pod przykrywką od kuchni. Frank jest bardzo dobry w tym, co robi, a jego wcielenia przystają poziomem do sposobów sprawowania przez niego policyjnych obowiązków.
Bardzo ciekawym wątkiem filmu jest życie prywatne Serpico, w którym pozwala on sobie na sporo luzu, jest człowiekiem otwartym i towarzyskim, do tego stopnia, że mało która nowo poznana osoba wierzy mu w to, że jest policjantem. Serpico może nie jest człowiekiem renesansu, ale tło z romansami i organizowaniem sobie życia wypadają ciekawie jako kontrapunkt dla rutyny pracy policjanta (chociaż w przypadku Serpico i jego podejścia, ciężko mówić o nudzie).
Al Pacino to niezwykle utalentowany i charyzmatyczny aktor, a jego rola w tym filmie wyjątkowo przypadła mi do gustu. Jest odmianą od kina gangsterskiego, z którym aktor jest dość mocno kojarzony. Pomimo iż Serpico nie pada zbyt daleko na gatunkowej mapie kina akcji i kina gangsterskiego, to reżyserowi Sidneyowi Lumetowi udało stworzyć się nietuzinkowy i dojrzały klimat.
Szymon Szeliski
Stara szkoła tworzenia zapowiedzi filmowych według Serpico: