Głównym elementem przyciągającym do ekranu były dla mnie dwa czynniki. Akcja filmu rozgrywa się w kosmosie i właściwie nawet przez chwilę nie widać typowo ziemskich widoczków. Dla mnie jest to ogromną zaletą, uwielbiam kosmos i wszystko, co z nim związane, dlatego, jeśli masz podobne odczucia, Pasażerowie będą jednym z tych filmów, które chcesz obejrzeć. Nie licz jednak na zbyt wiele, to nie Grawitacja czy Drzewo życia z genialnymi ujęciami galaktyk, a raczej solidne wizualnie kino SF. Drugim wabikiem dla mnie był udział Pratta i Lawrence. Oboje znajdują się obecnie u szczytu swojej kariery aktorskiej, są zabawni i lubiani przez widownię i razem tworzą naprawdę niezły duet. W połączeniu z ich umiejętnościami aktorskimi daje to świetne efekty i jestem przekonany, że gdyby podmienić kogokolwiek z nich na innego aktora (na przykład na Bradleya Coopera) lub inną aktorkę automatycznie straciłbym zainteresowanie tym filmem. Ludzie od castingu spisali się na medal.
Największą wadą filmu jest jego przewidywalność. Od początku wiadomo dokąd zmierza ta historia i jaki będzie jej finał. To jest właśnie ten kluczowy element, który w Pasażerach nie zagrał do końca, ale podejrzewam też, że twórcy nie mieli specjalnych ambicji, aby zaskoczyć widza fabułą tworzą kolejne Pandorum na przykład. Jakby nie patrzeć Pasażerowie to nie twarde science fiction, chociaż efekty i pokazane technologie przyszłości mogą imponować. Kameralność obsady w pewnym sensie wymusiła też umiejscowienie czarnego charakteru lub w tym wypadku jego namiastki w jednym z głównych bohaterów (ten element musiał być zawarty jako przeciwwaga dla wątku miłosnego).
Momentami w filmie wieje też lekką nudą. Gdy bohaterowie się nudzą widz też to robi. Jasne, Avalon zapewnia mnóstwo atrakcji, które w filmie zostały umiejętnie przez twórców wyeksploatowane, jednak w końcu trafiamy na ścianę. Pustka i nuda, która przez ułamek seansu jest bolączką Pasażerów mogłaby zostać zrównoważona chociaż jakąś namiastką sceny akcji w drugim akcie filmu, niestety tak się nie stało.
Na siłę można się też przyczepić do umowności statku i łatwości, z jaką Jim i Aurora poruszają się po jego (prawie) wszystkich pomieszczeniach z łatwością zdobywając dostęp do rzeczy zarezerwowanych wyłącznie dla załogi. Wszystko to przypomina ogromny skomplikowany i bardzo zaawansowany technologicznie statek kosmiczny, który można obsłużyć przy pomocy aplikacji na telefon.
Swoją drogą, dziwny masz gust.