Dziewczyna z tatuażem, 2011.
reż. David Fincher
Pamiętam, że w kinie czołówka z Dziewczyny z tatuażem zrobiła na mnie spore wrażenie. Muzyka i dynamiczne ujęcia, odrealnione postacie pokryte czarną mazią, tworzą nietuzinkowy klimat. Całość można potraktować jak świetny teledysk.
007 Quantum of Solace, 2008.
reż. Marc Foster
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć filmu o przygodach Jamesa Bonda. Seria od lat posiada charakterystyczne kilka pierwszych minut, z piosenkami o których wykonanie biją się gwiazdy estrady. Mi do gustu przypadło otwarcie Quantum of Solace z rewelacyjnym utworem w wykonaniu dość nietypowego duetu – Alicii Keys i Jacka White'a.
Naga broń 33 i 1/3, 1994.
reż. Peter Segal
Leslie Nielsen zapisał się w historii kinematografii, jako jeden z najwybitniejszych parodystów, dla którego komedia była sposobem na życie. Chyba najpopularniejszą serię z jego udziałem, Nagą broń, otwierają ujęcia z poziomu policyjnego koguta. Dla tego radiowozu nie ma żadnych ograniczeń i pojawia się w miejscach, które są nietypowe i zaskakujące. Genialny pomysł, będący kwintesencją filmów o przygodach Franka Drebina.
Cztery pokoje, 1995.
reż. Quentin Tarantino, Robert Rodriguez, Allison Anders, Alexandre Rockwell
Czterech reżyserów, cztery sceny, cztery pokoje. Ten niezwykle udany kolaż stylów to już klasyka, kto nie widział, powinien czym prędzej narobić tę haniebną zaległość. Postacią spinającą film w całość jest osoba boya hotelowego, granego przez rewelacyjnego Tima Rotha. Animowany wstęp, daje obraz tego, jak bardzo zakręconą pracę ma Ted i na jak wielkie poświęcenie jest gotów, aby zadowolić gości hotelowych.
Watchmen Strażnicy, 2009.
reż. Zack Snyder
Watchmen Strażnicy to w moim odczuciu, jeden z najlepszych filmów superbohaterskich wszech czasów. Opening też jest niczego sobie. Bob Dylan przy mikrofonie i znak rozpoznawczy reżysera – efektowne slow motion – dało świetny efekt.
Zombieland, 2009.
reż. Ruben Fleicher
Krew, ogień, slow motion, zombie i Metallica – to się nie mogło nie udać!
Drive, 2011.
reż. Nicolas Winding Refn
Ryan Gosling aka Driver, najpierw jedzie z zapałką w buzi, później odziany w kultową kurtę ze skorpionem idzie, na ekranie przewijają się różowe napisy a z głośników leci Kavinsky – klimat nie do podrobienia!
Zagubiona autostrada, 1997.
reż David Lynch
Przez wielu uważana za opus magnum Lyncha, Zagubiona autostrada jest filmem skrajnie ciężkostrawnym, mrocznym i oryginalnym – jak właściwie cały dorobek Davida Lyncha. Tak samo jest ze sceną początkową, która zabiera widza w nieznane, tylko lekko oświetlając to, co go czeka. Na dokładkę David Bowie.
Zawrót głowy, 1958.
reż. Alfred Hitchcock
Zbliżenie na usta, potem oczy i spirale nawiązujące do tytułowego zawrotu głowy wywołanego lękiem wysokości, to może nie szczyt elokwencji, ale wykonanie bardzo mi się podoba. Muzyka niemal osacza widza, tworząc gęsty klimat i świetny wstęp do tego thrillera psychologicznego. Szczerze polecam Zawrót głowy, w mojej opinii film o wiele lepszy niż np. Ptaki.
Gwiezdne Wojny, 1977.
reż. George Lucas
„A long time ago in a galaxy far, far away ….” i logo „STAR WARS” ginące gdzieś pośród gwiazd w akompaniamencie muzyki Johna Williamsa – to sposób na wywołanie gęsiej skórki u milionów osób na całym świecie. Fabularne meandry streszczone w kilku akapitach oddalających się od widza żółtych napisów i wielki imperialny niszczyciel tuż nad głową robiły ogromne wrażenie w roku 1977 i od tamtego czasu wiele się nie zmieniło.