Całe szczęście, na samym początku filmu, twórcy przybliżają nam sylwetki głównych bohaterów popularnej kreskówki. Poznajemy też specyfikę Bikini Dolnego, miejscowości spajanej w całość przez uwielbienie do krabburgerów, które robi Spongebob. Gdy pewnego dnia przepis z sekretnym składnikiem, którego nikt nie zna, ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, miasto ogarnia anarchia w stylu „Mad Max'a”, Spongebob wraz z niesłusznie oskarżonym o kradzież przepisu Planktonem, wyrusza aby poznać rozwikłanie zagadki.
Poczucie humoru stoi tu na wysokim poziomie i już teraz mogę napisać, że warto wybrać się do kina. Byłem na wersji 2D ale możliwe, ze przejdę się jeszcze na 3D, bo wydaje mi się że efekt głębi mógł fajnie wypaść sądząc po niektórych scenach. W pewnym momencie Spongebob i jego „zepsuł” spotykają na swojej drodze niesamowitą postać- delfina podróżującego w czasie i przestrzeni, który strzeże aby na Ziemię nie spadały meteoryty. Po małym, przezabawnym nieporozumieniu, delfin pomaga ekipie z Bikini Dolnego przedostać się do naszego, realnego świata, gdzie będą musieli stawić czoła Burgerobrodemu.
Połączenie grafiki komputerowej i prawdziwego świata w „Spongebob na suchym lądzie” to świetna synteza tego, co z obu rzeczywistości najlepsze i najzabawniejsze. Postacie wchodzą w interakcję w ludźmi w przezabawny sposób, dziwią się wszystkiemu co ich otacza w nowym świecie. Szybko jednak muszą się otrząsnąć, aby odzyskać to co należy do nich, by móc wrócić do spokojnego ale nietypowego życia na dnie oceanu. Fabuła przygód Spongeboba, Patryka i reszty mieszkańców Bikini Dolnego została umiejętnie poprowadzona, kolejne nowe dla mnie elementy świata przedstawionego były ciekawe i dawały sporo pole do popisu pod kątem humorystycznym, co przez twórców zostało skrzętnie wykorzystane.
Wszystko zagrało tutaj jak należy, polski dubbing jest na wysokim poziomie i nawet mi, osobie bez znajomości postaci Spongeboba, seans bardzo się podobał, szczerze polecam wszystkim.
Szymon Szeliski