Kryptonim U.N.C.L.E. to klasyczny brytyjski serial szpiegowski, który był emitowany w latach 60-tych. Odgrzewanie starych kotletów, brak pomysłu na nowy film, rzucenie się na kasę? Gdyby reżyserem filmu był ktoś inny niż Guy Richie, można by się z tym zgodzić. Jednak w jego przypadku można być pewnym, że dostaniemy kawał solidnego kina szpiegowskiego, z bystrymi dialogami, genialnym humorem, świetnym montażem, muzyką i kostiumami.
Dobrze wiedzieć, że nawet małżeństwo z Madonną nie potrafiło złamać ducha Guya Richiego.
Dobrze wiedzieć, że nawet małżeństwo z Madonną nie potrafiło złamać ducha Guya Richiego.
KGB i CIA współpracujące razem? Jeżeli świat jest zagrożony, trzeba odłożyć na bok wszelkie (delikatnie rzecz ujmując) niesnaski i połączyć siły w walce z międzynarodową organizacją przestępczą. Jednak, jak można się domyślić, reprezentanci wschodu i zachodu to prawdziwe samce alfa, przyzwyczajone do działania w pojedynkę. Zestawienie tak podobnych charakterów razem jest gwarancją wielu zabawnych, ale też niebezpiecznych sytuacji.
Dopełnieniem tego męskiego duetu jest oczywiście śliczna kobieta, która jednak z powodzeniem potrafi poradzić sobie sama, co udowadnia bardzo często. W rolę Gaby wcieliła się śliczna Alicia Vikander, którą możecie kojarzyć z Ex Machina. Sukces operacji zależy od niej, ponieważ to właśnie jej ojciec, wbrew swojej woli przetrzymywany jest przez wspomnianych złoczyńców i zmuszany do budowania broni masowego rażenia. Tym sposobem pomiędzy nią a jednym z agentów powstaje typowy love-hate relationship, za który trzymałam kciuki cały film.
Twisty fabularne występują tutaj z regularną częstotliwością, a parę razy można się nawet zdziwić. Chociaż większe bystrzachy powiedzą, że spodziewali się wszystkiego od początku. A może po prostu oglądam za mało filmów szpiegowskich?
Dopełnieniem tego męskiego duetu jest oczywiście śliczna kobieta, która jednak z powodzeniem potrafi poradzić sobie sama, co udowadnia bardzo często. W rolę Gaby wcieliła się śliczna Alicia Vikander, którą możecie kojarzyć z Ex Machina. Sukces operacji zależy od niej, ponieważ to właśnie jej ojciec, wbrew swojej woli przetrzymywany jest przez wspomnianych złoczyńców i zmuszany do budowania broni masowego rażenia. Tym sposobem pomiędzy nią a jednym z agentów powstaje typowy love-hate relationship, za który trzymałam kciuki cały film.
Twisty fabularne występują tutaj z regularną częstotliwością, a parę razy można się nawet zdziwić. Chociaż większe bystrzachy powiedzą, że spodziewali się wszystkiego od początku. A może po prostu oglądam za mało filmów szpiegowskich?
Oprócz fabuły, film zachwyca dynamiką montażu. Mamy mnóstwo odwołań do klasyki gatunku, co na pewno ucieszy wiele osób. Kryptonim U.N.C.L.E ogląda się naprawdę dobrze, w szczególności miłym zaskoczeniem jest fakt, że można jeszcze zrobić komedię bez żartów o kupie czy penisach.
Zarówno Henry Cavill, jak i Armie Hammer to bardzo przyjemni dla oka aktorzy, którzy sprawiają, że uwielbia się granych przez nich bohaterów. Napoleonowi wybaczamy fakt, że jest niereformowalnym kobieciarzem i tylko uśmiechamy się, widząc kolejną kobietę wychodzącą z jego pokoju hotelowego, natomiast Illya to typowy mężczyzna z mroczną przeszłością, któremu zdecydowanie potrzeba zdecydowanej kobiety. Koniec filmu poniekąd zapowiada drugą część, byłoby naprawdę ekstra! Może wybuchowa trójka przeniosłaby się tym razem z Rzymu do Moskwy, to z pewnością dodałoby pikanterii fabule.
To już koniec recenzji, ostatni akapit zostawiam sobie na zachwyty nad urodą Henrego Cavilla:
Pomimo tego, że w U.N.C.L.E. gra Amerykanina z krwi i kość, Cavill ma dla mnie brytyjską urodę klasycznego amanta. Wielu ludzi w internetach zgodnie twierdzi, że ten film tylko utwierdził ich w przekonaniu, że to właśnie on powinien zostać kolejnym Bondem. Zgadzacie się?
Zarówno Henry Cavill, jak i Armie Hammer to bardzo przyjemni dla oka aktorzy, którzy sprawiają, że uwielbia się granych przez nich bohaterów. Napoleonowi wybaczamy fakt, że jest niereformowalnym kobieciarzem i tylko uśmiechamy się, widząc kolejną kobietę wychodzącą z jego pokoju hotelowego, natomiast Illya to typowy mężczyzna z mroczną przeszłością, któremu zdecydowanie potrzeba zdecydowanej kobiety. Koniec filmu poniekąd zapowiada drugą część, byłoby naprawdę ekstra! Może wybuchowa trójka przeniosłaby się tym razem z Rzymu do Moskwy, to z pewnością dodałoby pikanterii fabule.
To już koniec recenzji, ostatni akapit zostawiam sobie na zachwyty nad urodą Henrego Cavilla:
Pomimo tego, że w U.N.C.L.E. gra Amerykanina z krwi i kość, Cavill ma dla mnie brytyjską urodę klasycznego amanta. Wielu ludzi w internetach zgodnie twierdzi, że ten film tylko utwierdził ich w przekonaniu, że to właśnie on powinien zostać kolejnym Bondem. Zgadzacie się?
Agata Hudomięt