Chłopiec w piekła jest bohaterem znanym i szanowanym. Dziwnie to brzmi, prawda? Jeszcze dziwniejszy jest dla Hellboya powrót po latach do swojego domu – piekła. Wyobraź sobie ten chaos, demoniczni wujkowie rywalizujący o strzępki władzy, obdarci ze skóry bezimienni kuzynowie i cała masa pokrak, które nie wiadomo gdzie przypisać. Cóż następca piekielnego tronu nie ma łatwo, zwłaszcza że ojciec zaszył się w Pandemonium (stolicy piekła) i właściwie słuch po nim zaginął.
Pierwszy tom przygód Hellboya w piekle jest złożoną czytelnikowi obietnicą, że w piekle mogą rozgrywać się interesujące historie. Niestety w Zstąpieniu akcja jest trochę rozwleczona i zamiast otwierać nowe ciekawe wątki, niejako ucina wszystkim łeb. Jest to oczywiście zaskakujący zabieg, jednak tak jak wspomniałem – drugi tom musi pokazać coś ciekawego na tyle, że będzie godnym substytutem piekła z tego zeszytu.
Rysunki Mike'a Mignoli to już oczywiście kanon i nic się w tym temacie nie zmieniło. Kolory Dave'a Stewarta są w porządku, jednak jego wizja piekła ma w sobie zaskakująco mało krwistej czerwieni. Kontrast ciepłych i zimnych barw wypada nad wyraz udanie, szkoda że historia jest tylko jakby preludium do tego co ma się dziać dalej. Jest to największą wadą tego tomu – niedosyt. Aż chce się sprzedać duszę Diabłu żeby dostać więcej.
Komiks jest bardzo ładnie wydany, na kredowym papierze wysokiej jakości i – uwaga fetyszyści- pachnie pięknie. Zwłaszcza świeżo wyciągnięty w folii. Dziwię się tylko, że miękka okładka nie posiada nawet skrzydełek, co na pewno zapobiegłoby szybkiemu niszczeniu okładki. Za cenę 59,99 wydawca mógłby o tym pomyśleć, bo komiks do najgrubszych nie należy, to około 125 stron do czytania i kilkanaście ze szkicami autora. Trochę drogo, a jeśli miałbym popuścić wodzy fantazji to super dodatkiem byłaby też np. tekturowa zakładka w kształcie ręki Hellboya. Może następnym razem?
Jedno jest pewne: do zobaczenia w piekle za jakiś czas.
Szymon Szeliski
Rysunki Mike'a Mignoli to już oczywiście kanon i nic się w tym temacie nie zmieniło. Kolory Dave'a Stewarta są w porządku, jednak jego wizja piekła ma w sobie zaskakująco mało krwistej czerwieni. Kontrast ciepłych i zimnych barw wypada nad wyraz udanie, szkoda że historia jest tylko jakby preludium do tego co ma się dziać dalej. Jest to największą wadą tego tomu – niedosyt. Aż chce się sprzedać duszę Diabłu żeby dostać więcej.
Komiks jest bardzo ładnie wydany, na kredowym papierze wysokiej jakości i – uwaga fetyszyści- pachnie pięknie. Zwłaszcza świeżo wyciągnięty w folii. Dziwię się tylko, że miękka okładka nie posiada nawet skrzydełek, co na pewno zapobiegłoby szybkiemu niszczeniu okładki. Za cenę 59,99 wydawca mógłby o tym pomyśleć, bo komiks do najgrubszych nie należy, to około 125 stron do czytania i kilkanaście ze szkicami autora. Trochę drogo, a jeśli miałbym popuścić wodzy fantazji to super dodatkiem byłaby też np. tekturowa zakładka w kształcie ręki Hellboya. Może następnym razem?
Jedno jest pewne: do zobaczenia w piekle za jakiś czas.
Szymon Szeliski