Tikal na pierwszy rzut oka przeraża ilością elementów i długością instrukcji gry. I rzeczywiście, wgryzienie się w zasady na początku nas wystraszyło, na szczęście udało się przez nie przebrnąć i każdy kolejny ruch w grze nabierał sensu, a już po kilkunastu minutach każdy gracz zamienił się w wybornego stratega, zręcznie obliczającego kolejne punkty, które może zyskać.
Na czym więc polega ta skomplikowana rozgrywka? Oczywiście na tym, żeby zebrać jak najwięcej punktów lub przynajmniej zrobić tak, żeby inni nie zebrali więcej od nas. Z pewnością łatwiej będzie się grało osobom, które miały do czynienia z takimi grami, jak Carcassonne czy Osadnicy z Catanu.
Tikal to starożytne miasto Majów, które eksplorują gracze swoim zespołem - do dyspozycji mają 18 członków ekspedycji, jednego dowódcę oraz dwa obozy, które mogą rozbić w strategicznych miejscach dżungli.
I tak, zaczynając od najstarszego gracza, każdy po kolei wyciąga kartę, którą kładzie na mapie. Na kartach znajdują się albo miejsca, gdzie można rozbić obóz, albo świątynie, albo kopalnie skarbów. W każdej rundzie gracz ma do wykorzystania 10 punktów akcji - może to zrobć poprzez wprowadzenie jak największej ilości poszukiwaczy, wejścia jak najdalej w głąb dżungli, eksplorować świątynie, wykopać skarby czy rozbić obóz. Każdy ruch powinien być dobrze przemyślany, ponieważ w talii znajdują się także wulkany. Jeżeli któryś gracz wyciągnie taką kartę, następuje podliczanie punktów.
Kiedy tylko wszystkie zasady stają się jasne i gracze zaczynają dokładnie analizować każdy swój ruch, rozgrywka staje się naprawdę emocjonująca. Co ciekawe, jeżeli wszyscy już opanują zasady do perfekcji, można spróbować zagrać w Tikala na poziomie eksperckim. Dzięki temu gra się szybko nie znudzi!
Gra jest ładnie wykonana, chociaż ilość elementów może trochę wystraszyć. Na wszystkie karty, punkty i pionki w opakowaniu znajdziemy torebki strunowe. Jednak jak dla mnie brakuje lepszego opakowania na te wszystkie gadżety. Samo przygotowanie do gry, rozłożenie wszystkich elementów - zajmuje z dobre 10 minut.
Grę Tikal udostępnił jej wydawca, firma Egmont.
Tikal to starożytne miasto Majów, które eksplorują gracze swoim zespołem - do dyspozycji mają 18 członków ekspedycji, jednego dowódcę oraz dwa obozy, które mogą rozbić w strategicznych miejscach dżungli.
I tak, zaczynając od najstarszego gracza, każdy po kolei wyciąga kartę, którą kładzie na mapie. Na kartach znajdują się albo miejsca, gdzie można rozbić obóz, albo świątynie, albo kopalnie skarbów. W każdej rundzie gracz ma do wykorzystania 10 punktów akcji - może to zrobć poprzez wprowadzenie jak największej ilości poszukiwaczy, wejścia jak najdalej w głąb dżungli, eksplorować świątynie, wykopać skarby czy rozbić obóz. Każdy ruch powinien być dobrze przemyślany, ponieważ w talii znajdują się także wulkany. Jeżeli któryś gracz wyciągnie taką kartę, następuje podliczanie punktów.
Kiedy tylko wszystkie zasady stają się jasne i gracze zaczynają dokładnie analizować każdy swój ruch, rozgrywka staje się naprawdę emocjonująca. Co ciekawe, jeżeli wszyscy już opanują zasady do perfekcji, można spróbować zagrać w Tikala na poziomie eksperckim. Dzięki temu gra się szybko nie znudzi!
Gra jest ładnie wykonana, chociaż ilość elementów może trochę wystraszyć. Na wszystkie karty, punkty i pionki w opakowaniu znajdziemy torebki strunowe. Jednak jak dla mnie brakuje lepszego opakowania na te wszystkie gadżety. Samo przygotowanie do gry, rozłożenie wszystkich elementów - zajmuje z dobre 10 minut.
Grę Tikal udostępnił jej wydawca, firma Egmont.
Agata Hudomięt