Akira to jeden z tych filmów, z których zamiarem obejrzenia nosiłem się przez lata. Dosłownie. Mniej więcej dekadę temu polecił mi go sąsiad i od tamtej pory, chęć obejrzenia kiełkowała we mnie, aż w końcu, gdy w sklepie znalazłem wersję na blu ray za „piątaka”, stwierdziłem, że oto nadszedł czas na zapoznanie się z jednym z najbardziej znanych anime wszech czasów.
Na wstępie nakreślę trochę fabułę. Jest rok 2019, trzy dekady po zakończeniu III Wojny Światowej. Miejscem akcji jest Neo Tokio, ogromna metropolia zbudowana z rozmachem na gruzach tego, co zostało z Tokio, gdzie niemal na każdym kroku widać jeszcze widmo wojny i stanu zagrożenia. Miasto, pomimo tego, że teoretycznie dźwignęło się z nuklearnej traumy, nigdy nie odzyskało pełni blasku. Na jego ulicach śmiało poczynają sobie gangi motocyklowe, wszechobecne są manifestacje dające wyraz niezadowolenia obywateli formą polityki obecnego skorumpowanego rządu a ponadto w społeczeństwie uformował się kult Akiry. Nie zostało jasno wyjaśnione kim lub czym miałby być Akira, jednak jego rola miałaby prawdopodobnie być mesjanistyczna i oczyszczająca dla miasta.
Historia właściwa zawiązuje się po potyczce dwóch gangów Klaunów i Kapsuł, gdy dochodzi do wypadku i jeden członków gangu Kapsuł i zarazem jedna z główny postaci, Tetsuo Shima rozbija się swoim motocyklem o dziecko o twarzy starca, które wychodzi w wypadku bez szwanku. Na miejscu szybko zjawiają się pobratymcy Tetsua, z założycielem gangu Shotaro Kanedą na czele, a zaraz po nich – armia. Żołnierze bez słowa wyjaśnienia zabierają Shimę, który okazuje się posiadać ogromną moc na wzór tej, którą operował legendarny Akira. Z tego powodu, młodzieniec stał się obiektem zainteresowania armii, która postanowiła przeprowadzić na nim szereg testów.
Historia właściwa zawiązuje się po potyczce dwóch gangów Klaunów i Kapsuł, gdy dochodzi do wypadku i jeden członków gangu Kapsuł i zarazem jedna z główny postaci, Tetsuo Shima rozbija się swoim motocyklem o dziecko o twarzy starca, które wychodzi w wypadku bez szwanku. Na miejscu szybko zjawiają się pobratymcy Tetsua, z założycielem gangu Shotaro Kanedą na czele, a zaraz po nich – armia. Żołnierze bez słowa wyjaśnienia zabierają Shimę, który okazuje się posiadać ogromną moc na wzór tej, którą operował legendarny Akira. Z tego powodu, młodzieniec stał się obiektem zainteresowania armii, która postanowiła przeprowadzić na nim szereg testów.
Najbardziej w Akirze podobało mi się ukazanie szorstkiej przyjaźni pomiędzy Tetsuo i Kanedą. Obaj od zawsze byli wyrzutkami społeczeństwa, jednak to Kaneda był starszy i silniejszy i przygarnął niejako Shimę pod swoją opiekę, przez co obaj stali się sobie bardzo bliscy. Przez lata ich więź zacieśniała się, ale miała jedną poważną skazę – Tetsuo miał kompleks starszego brata, jako ten, który był zawsze wyszydzany przez otoczenie. W połączeniu z jego nowymi mocami daje to iście niszczycielski efekt, który ogląda się z zaciekawieniem, ponieważ w konflikt wplątuje się też wojsko, a wręcz go eskaluje, przez co jesteśmy świadkami gorzkiej bratobójczej walki na ogromną skalę.
Uważam, że trochę zbyt po macoszemu potraktowano całą mitologię Akiry, po seansie mam spory niedosyt informacji na temat tytułowej istoty – jednak takie też zapewne było zamierzenie twórcy (możliwe też, że aby dowiedzieć się więcej, trzeba zapoznać się z mangą o tym samym tytule, która była pierwowzorem dla tej animacji i podobno mocno odbiega klimatem i fabułą od filmu).
Uważam, że trochę zbyt po macoszemu potraktowano całą mitologię Akiry, po seansie mam spory niedosyt informacji na temat tytułowej istoty – jednak takie też zapewne było zamierzenie twórcy (możliwe też, że aby dowiedzieć się więcej, trzeba zapoznać się z mangą o tym samym tytule, która była pierwowzorem dla tej animacji i podobno mocno odbiega klimatem i fabułą od filmu).
Animacja w reżyserii Katsuhiro Ohtomo ma jeszcze jednego cichego bohatera – Neo Tokio. Miasto jest żywe życiem w postaci, jaką bardzo lubię. Pełno tutaj brudu, graffiti, futuryzmu, niebotycznie wysokich budynków, neonów i zróżnicowanych niemal pod każdym względem mieszkańców. Wynikająca z fabuły dewastacja miasta jest bardzo widowiskowa, a biorąc pod uwagę niemal mistyczne moce Tetsuo, które to wszystko powodują, można stwierdzić, że Neo Tokio to prawdziwa świątynia zniszczenia i odbicie ludzkiej natury w jej najczystszej postaci.
Jak na animację, która ma już prawie trzydzieści lat, Akira starzeje się naprawdę przyzwoicie. Biorąc ten aspekt pod uwagę, od strony technicznej ciężko się do czegoś przyczepić, scenografia robi spore wrażenie nawet dziś. Udźwiękowienie również daje radę, chociaż oczywistą sprawą jest, że gdyby Akira powstał współcześnie, to wszystko to, wyglądałoby zupełnie inaczej. Trochę razi brak wyrazistej ścieżki dźwiękowej, choćby jednego utworu, który reprezentowałby godnie ten apokaliptyczny obraz.
Akira to porządne science fiction w klimacie cyberpunku, z którego klimat wręcz promieniuje. A gadżety takie jak motor Kanedy czy logo gangu Kapsuł z mottem „good for health, bad for education” w jakiś sposób były mi znane od lat, co może oznaczać tylko jedno – Akira zajął należyte mu miejsce w świecie popkultury.
Jak na animację, która ma już prawie trzydzieści lat, Akira starzeje się naprawdę przyzwoicie. Biorąc ten aspekt pod uwagę, od strony technicznej ciężko się do czegoś przyczepić, scenografia robi spore wrażenie nawet dziś. Udźwiękowienie również daje radę, chociaż oczywistą sprawą jest, że gdyby Akira powstał współcześnie, to wszystko to, wyglądałoby zupełnie inaczej. Trochę razi brak wyrazistej ścieżki dźwiękowej, choćby jednego utworu, który reprezentowałby godnie ten apokaliptyczny obraz.
Akira to porządne science fiction w klimacie cyberpunku, z którego klimat wręcz promieniuje. A gadżety takie jak motor Kanedy czy logo gangu Kapsuł z mottem „good for health, bad for education” w jakiś sposób były mi znane od lat, co może oznaczać tylko jedno – Akira zajął należyte mu miejsce w świecie popkultury.
Szymon Szeliski